Z tą książką od początku nie było mi łatwo.
Do jej przeczytania "zmusił" mnie mój wykładowca od zajęć z Najnowszej prozy polskiej.
Mianowicie, rozdał On każdemu ze swoich studentów po jednej książce i prosił o jej przeczytanie.
Na zaliczenie przedmiotu.
Szczerze mówiąc, nie spodobał mi się ten pomysł, bo ostatnio mam mało czasu na czytanie, a tym bardziej na czytanie książek narzuconych mi przez kogoś.
Ale jak mus to mus.
Na początku kilka słów o samym autorze.
MICHAŁ WITKOWSKI
Zanim przeszłam do przeczytania notki biograficznej wyżej wymienionego autora, postanowiłam najpierw obejrzeć przeróżne filmiki z jego udziałem na YouTubie. Szok! Człowiek konkretny i wygadany. Czy przystojny? Hmmm... Sam o sobie powiedział, że w czasie pisania jakiejś książki wygląda trochę kiepsko, tzn. pisze w starym swetrze, a w czasie promocji swojego dzieła wygląda elegancko i zadbanie.
Początkowo, autor nie interesował się tym, co powiedzą inni na jego temat, jak i temat jego dzieła, ale teraz zauważa, że zbiera się wielki krąg jego zwolenników i fanów.
Jak powstają jego książki?
Przede wszystkim bardzo długo jest pustka. Dopiero później coś się chce. Wtedy wstaje popołudniu, około godziny czternastej, jest wyspany i wypełniony energią. Swoje pomysły bierze z naszego środowiska, a konkretnie obserwuje nas, zapisuje, przesłuchuje nas, zapisuje, wciela się w nas, zapisuje.
Na pewno jest wykształconym i oczytanym mężczyzną.
BARBARA RADZIWIŁŁÓWNA Z JAWORZNA-SZCZAKOWEJ
"To moja książka o polskich mitach, mentalności, dyskursach, wzorcach."
Głównym bohaterem powieści jest pan Hubert. Zwany przez znajomych Barbarą Radziwiłłówną. Dlaczego taki pseudonim? Gdy pan Hubert za dużo wypije alkoholu, uwielbia zakładać na szyję perły, które kiedyś zostawiła u niego w lombardzie starsza kobieta. Tym przyoblekaniem się w perły, chce wszystkim na siłę udowodnić, że należy do wyższej elity, do arystokracji. Nijak mu to wychodzi, ponieważ to wszystko jest śmieszne i żałosne. Zawód. Prowadzi lombard, ale w przeszłości był sprzedawcą zniczy i wiązanek, marzył o założeniu cukierni lub lodziarni, sprzedawał też hot-dogi. Jak on wygląda? Przypomina mi dzisiejszego dresiarza. Czyli łysy, gruby (waży 100 kilogramów), ubrany w dres Adidasa, buty firmy Relax, złote ząbki, złote łańcuchy. Według mnie brakuje mu jeszcze "bejsbola" w rękawie. Hubert utwierdza się w przekonaniu, że jest bogatym biznesmenem. Co to nie on. Wielki pan.
Hubert spisuje swoją historię. Uważa, że jest to coś wartego przekazania innym. Za dnia przesiaduje w swoim lombardzie, gdzie otacza się rupieciami i starociami. Sprawia mu to rozkosz.
Bohater skończył zaledwie szkołę podstawową, ale potrafi zacytować Mickiewicza, zna historię kochanki Zygmunta Augusta, a do tego pisze powieść. Sądzi, że pisanie jest jego środkiem na łysienie.
*********************************************************************************************
Michał Witkowski wyśmiewa i szydzi tu też z religijności Polaków. Naśmiewa się z ludzi, którzy modlą się o swoje zdrowie, a o chorobę sąsiada. Wulgarny przykład z powieści to wątek, kiedy Hubert wraz z kolegami spotykają w barze dwie dziewczyny, które właśnie napisały maturę. Jeden z nich proponuje jej seks za pieniądze. Ta policzkuje go i jest zbulwersowana. W końcu jednak, gdy facet proponuje jej 100 dolarów, ta zgadza się i chce iść z nim do łazienki. Jednak on, chce to zrobić na korytarzu. Wątek kończy się w tym, że w pięciu wykorzystali dziewczynę, a na domiar tego za jednego dolara. Z czego potem szczycili się najbardziej. Bohater przeprasza Najświętszą Matkę na kolanach w domu. Błaga o przebaczenie i litość przed ołtarzykiem.
Oprócz tego Hubert, niby osoba wierząca, ale jednak wróży sobie z kart i wierzy w zabobony.
Jeśli idzie o język utworu.... Witkowski powiedział: "Ta książka jest o języku". Jest to język Polaków w czasie przemiany ustrojowej: język barwny, wulgarny, nietypowy, zlepek różnych gwar. Cytowane są fragmenty popularnych piosenek, modlitw.
Moje wrażenia.
Książka-szok! Po przeczytaniu pierwszej strony, pomyślałam sobie zupełnie to samo, co mówi pierwsze zdanie tej powieści: "do cholery jasnej!". Czytałam książkę dwa razy. Pierwszy raz musowo, potem starałam się przeczytać ją dla przyjemności. Czyta się lekko i szybko, wystarczą dwie, może trzy godzinki i powieść skończona. Jednak uważam, że jest to utwór dosyć trudny, ale też i prawdziwy. Ukazuje dokładnie naszą dzisiejszą Polskę. Czytając niektóre fragmenty, śmiałam się z tego wniebogłosy, ale potem myślałam: chwileczkę! przecież tak jest! przecież to szczera prawda!
Zamierzam przeczytać inne książki Witkowskiego. Tak dużo słyszałam o Lubiewie.
Polecam tę powieść wszystkim.
To jest nasza szara rzeczywistość!
Książka-szok! Po przeczytaniu pierwszej strony, pomyślałam sobie zupełnie to samo, co mówi pierwsze zdanie tej powieści: "do cholery jasnej!". Czytałam książkę dwa razy. Pierwszy raz musowo, potem starałam się przeczytać ją dla przyjemności. Czyta się lekko i szybko, wystarczą dwie, może trzy godzinki i powieść skończona. Jednak uważam, że jest to utwór dosyć trudny, ale też i prawdziwy. Ukazuje dokładnie naszą dzisiejszą Polskę. Czytając niektóre fragmenty, śmiałam się z tego wniebogłosy, ale potem myślałam: chwileczkę! przecież tak jest! przecież to szczera prawda!
Zamierzam przeczytać inne książki Witkowskiego. Tak dużo słyszałam o Lubiewie.
Polecam tę powieść wszystkim.
To jest nasza szara rzeczywistość!
Kasia.
***
Książka bierze udział w akcji:
You really make it seem so easy with your presentation but I find this topic to be really something
OdpowiedzUsuńwhich I think I would never understand. It seems too complex and very broad for me.
I'm looking forward for your next post, I will try to
get the hang of it!
My page: catering dla szkół