29 kwietnia 2013

32) Carlo Collodi, Pinokio

Pinokio jest lekturą dla czwartoklasistów. 
Akurat dzisiaj rozpoczęłam omawianie tej lektury. Książeczka wzbudziła różne odczucia w uczniach. Jedni bardzo chętnie ją przeczytali, a innych niekoniecznie zainteresowała i nie wszyscy przeczytali całość. Oczywiście wszystko wyszło przy krótkim teście sprawdzającym znajomość lektury.

Przeczytałam "Pinokia" z Grega. Tak, wiem! Lektury z opracowaniem są zmorą nauczycieli. Dzieci czytają streszczenia i opracowania, bez całej treści lektury. Jednak uważam, że dla nauczyciela może to być doskonała pomoc nawet przy budowie lekcji.

Pinokio to pajac wystrugany z magicznego drewienka przez majstra Dżeppetta. Pinokio potrafi mówić i chodzić, dlatego mówią o nim, że jest chłopcem z drewna. Pajac jest urwisem, ale mimo wszystko marzy o tym, żeby zostać prawdziwym człowiekiem. Żeby spełnić swoje marzenie musi pozbyć się tych cech, które powodują, że ciągle sprawia kłopoty, a od nauki woli figle, psoty i lenistwo. Pinokio wysłuchuje rad Niebieskiej Wróżki, która naprowadza go na właściwy trop, ale branie przykładu z leniwych kolegów oddala pajaca od spełnienia swojego marzenia. Mimo wszystko Pinokiowi udaje się zostać prawdziwym chłopcem. To na pewno zasługuje na podziw ze strony czytelnika i obdarzenie pajacyka szacunkiem. 

Czego właściwie uczy nas historia o Pinokiu?
Na pewno tego, dlaczego nie warto być niegrzecznym i jakie korzyści wypływają ze słuchania rad starszych osób. W swoim czasie sprawdzę, czego nauczyły się moje dzieciaczki z czwartej klasy od Pinokia. Bardzo ciekawią mnie ich wypowiedzi, bo niektórzy są prawdziwymi urwiskami.

***
Carlo Collodi
Pinokio
Wydawnictwo Greg 2012
Wydanie II rozszerzone i uzupełnione
Liczba stron: 132 (z opracowaniem)
Moja ocena książki: 6/6

Książka bierze udział w akcji: Odnajdź w sobie dziecko

25 kwietnia 2013

31) Katherine Boo, Zawsze piękne

Szczerze? Kupiłam tę książkę w ciemno... Spodobał mi się tytuł oraz okładka. Założyłam, że jest to opowieść o kobietach z Bombaju, czyli o egzotycznych tancerkach rodem z filmów Bollywood. Poniekąd miałam rację. Jednak treść jest bardziej okrutna i brutalna. Czytałam tę książkę kilka dni a nawet tygodni... Nie dlatego, że była mało interesująca bądź nudna, ale dlatego, że to co czytałam bardzo mną wstrząsnęło. Dziennie przechodziłam przez kilkanaście stron, po czym zamykałam książkę aby trochę odetchnąć i pomyśleć. I znowu przychodzą mi do głowy myśli: "Jak ja mam dobrze, a jeszcze narzekam!".

Ale pomalutku... Zanim uwierzyłam, że jest to rzeczywistość a nie tylko fikcja, wyszukałam w sieci wszystko nt. autorki. Czego ciekawego się dowiedziałam? Autorka spędziła trzy lata w Anawadi, najbardziej rynsztokowej dzielnicy biedy w stolicy Indii, pośród małoletnich śmieciarzy, złodziei, ale i kobiet, które próbują wybić się na niezależność albo po prostu starają się wiązać koniec z końcem.  KLIK
Poza tym, jej mąż pochodzi z Indii, a co ciekawe nazywa się Sunil Khilnani. Jest to ciekawa informacja, ponieważ jeden z bohaterów książki Katherine Boo ma tak samo na imię. Czyżby to było w jakiś sposób powiązane?
Książka podzielona jest na cztery części. Na pierwszą część składa się obraz Podobywateli. Już sama nazwa wskazuje na to jakim "szacunkiem" obdarzani są mieszkańcy Annawadi. 
Owymi podobywatelami są: Abdul, Asza, Mandżu, Fatima,  Kalu, Sunil oraz ich rodziny. Każda z wyżej przedstawionych postaci jest inna, ma inne spojrzenie na życie, inne cele i ambicje, ale jednak wiele ich łączy - a jest to Annawadi. 
Annawadi to miejscowość bądź osada zbudowana na podmokłych terenach i granicząca z rozlewiskiem ścieków. Kontrastuje z bogatymi i rozwijającymi się technicznie Indiami, czyli między innymi z lotniskiem i luksusowymi hotelami. To wszystko przedzielone jest jednym, wielkim murem, na którym widnieje ogromny napis "Zawsze piękne" włoskie kafle podłogowe. Jaka to ironia w tytule powieści a faktycznie z tym co oznaczają.

Tuż za płotem biedy znajduje się miejsce zarobku większości mieszkańców. Sprzedają oni śmieci. Im lepszy materiał, tym więcej zarabiają. Tak więc, większą część swojego dnia, młodzi mieszkańcy spędzają na szukaniu i zbieraniu papierowych i tekturowych pudeł, metalu lub prawdziwego plastiku. 

Książka rozpoczyna się straszną historią, bo śmiercią jednej z sąsiadek. Kobieta była nazywana przez ludność Kuternogą, ale nie sprawiało jej to większej przykrości. Była kobietą do towarzystwa, ale nie w dosadnym stopniu tego słowa. Po prostu cierpiała na samotność - mąż ciągle pracował na wyjeździe. Ona była brzydka i kulawa, także chciała czymś się pocieszyć. Było to sprowadzanie do siebie mężczyzn i spędzanie z nimi namiętnych chwil. Budziła tym w ludziach zgorszenie i niesmak, ale ona na to nie zważała. Jedna samobójcza śmierć poprowadziła do lawiny nieszczęść.
Najważniejszym i najbardziej okrutnym zjawiskiem, którego doszukałam się w tej książce, jest wątek bezwzględnej korupcji oraz tego ile tak naprawdę wart jest człowiek i jego ludzkie życie. Żeby coś osiągnąć w Anawadi trzeba zapłacić i to bardzo słono. Płacić musi każdy, nawet tej najbiedniejszy, który nie ma za co żyć, ale nawet ci, którzy poniekąd znajdują się na wyższym szczeblu władzy. Opisano tu również okropny problem edukacji dzieci. Są one uczone przez osoby niekompetentne, które nie ukończyły żadnych szkół. Dzieci najczęściej uczą się czegoś do recytacji, albo po prostu słuchają opowieści, które czytają im nauczyciele. Ale mimo tych wad, doszukuję się tutaj jednego pozytywu. Przynajmniej tyle rozrywki na co dzień mają te biedne dzieciaki.  
Książka, którą w zasadzie można nazwać reportażem jest wzruszająca i nieprawdopodobna, a jednak prawdziwa i to dosadnie. Nie jest to łzawa historyjka, jest to najprawdziwsza rzeczywistość, którą czyta się jak powieść fantastyczną. 


Po tej lekturze całkowicie zmieniałam zdanie, co do samych Indii. Gdzie są te kobiety z pięknymi oczami, w kolorowych sukniach, wykonujące egzotyczne tańce? Tutaj tego nie ma. Autorka nic tu nie ubarwia ani nie idealizuje. Dlatego warto to przeczytać! Poznać prawdę na temat tamtego świata, który wciąż jest dla nas chronioną zagadką.


***
Katherine Boo
Zawsze piękne 
Wydawnictwo Znak
Kraków 2013
Liczba stron: 348
Moja ocena książki: 6/6

Zdjęcia pochodzą ze strony: KLIK
Zdjęcie okładki książki: Moje własne.

24 kwietnia 2013

Moje życiowe wyzwanie !

Znalazłam dzisiaj w sieci artykuł o 20 pozycjach książkowych, które koniecznie trzeba przeczytać! "Raz kozie śmierć" - pomyślałam. Zatem od dzisiaj biorę się za czytanie poniższych książek. Będę miała troszkę lżej, bo niektóre z nich już przeczytałam dawno temu. A oto lista:

20. Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara
19. J. R. R. Tolkien - Hobbit
18. Harper Lee - Zabić drozda
17. Anthony Burgess - Mechaniczna pomarańcza
16. Margaret Mitchell - Przeminęło z wiatrem
15. Gabriel Garcia Marquez - Sto lat samotności
14. Joseph Heller - Paragraf 22
13. J.D. Salinger - Buszujący w zbożu
12. Ralph Ellison - Niewidzialny człowiek
11. Lew Tołstoj - Anna Karenina
10. Jane Austen - Duma i uprzedzenie
09. John Steinbeck - Grona gniewu
08. J.R.R. Tolkien - Władca Pierścieni
07. William Faulkner - Wściekłość i wrzask
06. Aldous Huxley - Nowy wspaniały świat
05. Salman Rushide - Dzieci Północy
04. F. Scott Fitzgerald - Wielbi Gatsby
03. James Joyce - Ulisses
02. Vladimir Nabokov - Lolita
01. George Orwell - Rok 1984

Dobrze, że nadciąga weekend majowy. Będę miała mnóstwo czasu na nadrobienie zaległości książkowych. Życzcie szczęścia!

23 kwietnia 2013

30) Dagmara Gmitrzak, Inteligencja serca

Aloha!
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad znaczeniem powyższego powitania? Ja nie. Na Hawajach, słowo aloha oznacza tyle co - miłość i radość. Jakie to miłe, że ludzie gdzieś na końcu świata, używają względem siebie tak romantycznego zwrotu na powitanie. Na pewno świadczy to o szacunku do drugiej osoby, ale również nieoczekiwanej radości ze spotkania z drugą, bliską mu osobą.
Inteligencja serca. Jak otworzyć serce i doświadczyć miłości [Dagmara Gmitrzak]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Po lekturze Inteligencji serca śmiem twierdzić, że mieszkańcy Hawajów musieli już dawno temu pojąć tajniki serca, o których pisze nam Dagmara Gmitrzak. Skąd wiedzieli, że komplementowanie drugiej osoby bądź miłe zwroty ku komuś innemu sprawiają, że nasze serce skacze z radości?

21 kwietnia 2013

Niedziela na kanapie: Kochankowie Roku Tygrysa (2005)

Kilka dni temu, kiedy zalegałam na kanapie przed telewizorem, trafiłam na ciekawy film, o którym wcześniej ani słowa nie słyszałam. Moje zaciekawienie zrobiło się jeszcze większe kiedy ujrzałam na ekranie polskiego aktora - Michała Żebrowskiego. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że cały film rozgrywał się w Chinach. 

Akcja dzieje się w 1913 r. kiedy to dwaj Polacy uciekają z zesłania przez Syberię aż do Chin. Dla jedno z uciekinierów ucieczka kończy się tragicznie, ponieważ umiera. Natomiast drugi - Wolski, ma więcej szczęścia. Gdy leży nieprzytomny znajduje go mężczyzna, który jest myśliwy. Nie zastanawiając się długo pomaga biednemu i zmęczonemu ucieczką Wolskiemu. Zabiera go do swojej chaty w górach. 

Wszystko byłoby idealnie, ale jeden szczegół zmienia w film w pełne oczekiwania napięcie. Otóż, stary myśliwy ma szesnastoletnią córkę - Song, boi się, że mężczyzna może rozkochać w sobie bezbronną dziewczynę. Postanawia, że dziewczyna ma udawać przed nieznajomym, że jest chłopakiem. Przebiera ją zatem w męskie łachmany i ścina włosy na krótko.

Wolski pomału dochodzi do zdrowia i sprawności. Pomaga myśliwemu w pracach przy domu. Jest bardzo wdzięczny za pomoc jaką okazał mu Chińczyk. Jednak pewnego dnia, kiedy spaceruje nad strumieniem, zauważa, że Song kąpie się w nim nago. Wtedy dochodzi do niego, że jest dziewczyną. Nikomu nie mówi o tym, że ją widział. Natomiast w sercu małej Song również panują niepohamowane uczucia, które ciągną ją ku Wolskiemu. Kolejnego dnia oboje spotykają się na polanie, gdzie pierwszy raz zbliżają się do siebie fizycznie. Dziewczyna jest szczęśliwa, postanawia ogłosić wszystkim, że stała się prawdziwą kobietą. Ubiera najlepsze kobiece szaty jakie posiada i triumfalnie przechodzi przez swoją wieś.

Widząc całą tę sytuację jaka zaszła między córką a Polakiem myśliwy, podejmuje decyzję, że Wolski musi jak najszybciej wyjechać. Oddaje mu swoją łódź i jedzenie i każe płynąć przed siebie. Song jest zrozpaczona utratą ukochanego.

Historia jednak nie kończy się na tym, ponieważ jak się potem okazuje Song zaszła w ciążę. Czy syn odnajdzie swojego ojca? Musicie obejrzeć.

Obsada:
Michał Żebrowski jako Wolski


Li Ming jako Song



***
Kochankowie Roku Tygrysa
Gatunek: Melodramat
Produkcja: Chiny, Polska
Reżyseria: Jacek Bromski
Scenariusz: Jacek Bromski
Czas trwania filmu: 1 godz. 40 min.
Moja ocena filmu: 5/6

19 kwietnia 2013

28), 29) Budnik i Ostap Bondarczuk jako przykłady romantycznej powieści ludowej u Kraszewskiego

Pięknym utworem o tematyce ludowej jest Budnik. Tutaj autor chciał spróbować przedstawić trochę inaczej niż dotychczas sylwetkę chłopską, chociaż jeśli chodzi o kondycję społeczną wcale się od nich nie różnił. Na czym polegała ta zmiana? Otóż postać głównego bohatera bardzo dominuje w powieści. Bartosz Młyński jest tu przedstawiony jako „zawzięty, mściwy, prawie okrutny w odruchach zemsty, pełen poczucia osobistej godności”1.
 
Zwykle wiąże się Ulanę, Historię Sawki i Budnik w swoistą trylogię, która powiązana jest ze sobą tematyką o krzywdzie moralnej chłopa i o nadużyciach szlachty. Kraszewski poznając autentyczne historie, stara się je przełożyć na papier i udaje mu się ukazać obraz chłopskiej niedoli.

Inną wersję krzywdy, przedstawił Józef Ignacy Kraszewski w Ostapie Bondarczuku. Bohater, który jest w pełni świadomy swoich związków i powinności wobec klasy, z której wyszedł, buduje swój program życiowy w ostrym konflikcie z otoczeniem, do którego zbliżył się po przez wykształcenie. Powieść ta ukazała się w Wilnie w 1847 r. Ten utwór również stał się prawdziwym wydarzeniem. Jak dowiedziałam się z Noty wydawniczej2 utwór został dedykowany Wiktorowi Każyńskiemu, który był znanym kompozytorem, kapelmistrzem i publicystą muzycznym.

Ostap Bondarczuk, wychowany i wykształcony w Berlinie na lekarza wraz z Alfredem, który był bratankiem hrabiego, doznaje wiele krzywdy ze strony hrabiego po ukończeniu studiów i powrocie do wsi. Magnat mimo wszystko nadal uważa Ostapa za chłopa pańszczyźnianego i każe objąć mu stanowisko felczera w szpitalu w pobliskiej wsi. Decyzji tej, przeciwstawiają się Alfred i Michalina- córka hrabiego, która darzyła Ostapa głębokim uczuciem, ale przeznaczona była Alfredowi. Kobieta pogodziła się z losem. Alfred i Michalina uproszą u hrabiego uwolnienie Bondarczuka z poddaństwa. Natomiast bohater nie mogąc znieść tej całej sytuacji, ucieka na Podole, gdzie rozpoczyna pracę jako lekarz wśród chłopów, żyjąc jak oni. Po dziesięciu latach odnajduje go tam Alfred, który poślubił Michalinę.

Kraszewski demaskuje i kompromituje tutaj krzywdę chłopską jako przejaw nieludzkiej i niesprawiedliwej nierówności stanowej. Ostap jednak, już nie buntuje się jak Sawka, Okseń czy Bartosz, nie walczy ze swoimi krzywdzicielami ani nie chce i nie usiłuje zmienić istniejącego układu stosunków. Powieść kończy się zdaniem „na tym się kończy pierwsza epoka życia Ostapa Bondarczuka”3, co zapowiada dalszą część utworu i losów głównego bohatera.
 
Jaryna nie cieszyła się taką popularnością jak Ostap Bondarczuk. Pisanie jej ukończył Kraszewski w czerwcu 1849 r. W pierwszym wydaniu nosiła skomplikowany tytuł : Jaryna. (Ostap Bondarczuk). Część II. Dopiero od wydania piątego powieści w Wyborze pism J. I. Kraszewskiego Jaryna rozpoczęła swój żywot osobny, choć ciągle jeszcze wydawano ją obok Ostapa Bondarczuka.

Ostap, mieszkając na Podolu poznaje Jarynę, która „pomimo obcisłej podolskiej zapaski, która bogate kształty jej kibici wydatnymi czyniła, pomimo grubej swej koszuli, pomimo opalenia, była oryginalnie i istotnie piękna”4. Jaryna stara się kokietować Bondarczuka, jednak na marne, ponieważ ten ma w sercu tylko jedną kobietę- Michalinę. Niespodziewanie zjawia się Alfred, który musi uciekać za granicę z powodu zatargu z wpływową i zamożną familią. Prosi Ostapa aby ten, zajął się jego żoną i dzieckiem. Kiedy Jaryna dowiaduje się o wyjeździe ukochanego, jest załamana, więc mężczyzna proponuje jej ślub lecz tylko po to, aby ona nie uciekła za nim z domu. Następuje dzień zaślubin, Ostap wyjeżdża do Michaliny. Bohater staje się tutaj wybawcą Alfreda, ponieważ ratuje jego majątek, ale przeżywa również udręki miłości do Michaliny. Jak kończy się historia? Historia ma smutne zakończenie, bo umiera Alfred, potem Michalina ze zgryzoty. Ostap wraca z małym Stasiem na Podole do Jaryny. Kobieta jest szczęśliwa, że jej ukochany powrócił.

Danek mówi, że Ostap jest „sentymentalnym kochankiem, kryjącym się za swą chłopską dumę”5. Uważam, że jest to prawda, ponieważ Kraszewski przedstawił tutaj głównego bohatera jako kogoś innego niż dotychczas w swoich utworach. Ostap nie jest tutaj człowiekiem buntującym się, czy walczącym chłopem o swoje prawa, lecz sentymentalnym człowiekiem.

Jaryna jest tu osobą odchodzącą w cień. W powieści głównym bohaterem jest Ostap, mimo że jej tytuł brzmi inaczej. To Jaryna jest tu osobą, tą „trzecią”, smutną i odrzuconą, która pragnie walczyć o swoją miłość. Wydaje mi się też, że jest wykorzystaną osobą przez Ostapa, jak i Michalinę. Jej wątek jest strasznie przygnębiający. W tym utworze wątek miłosny nie udał się Kraszewskiemu.


Bibliografia:

1W. Danek, Józef Ignacy Kraszewski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1973
2J. I. Kraszewski, Ostap Bondarczuk, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1985, Nota wydawnicza, s.135, oprac. S. Burkot
3Tamże, s. 127
4J. I. Kraszewski, Jaryna, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza , Warszawa 1987, s. 13
5W. Danek, op. cit Budnik

17 kwietnia 2013

27) Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska, Makatka

Jak panią Grocholę kocham i uwielbiam, to tej pozycji znieść już nie mogłam! Uff... skończyłam! Tylko tyle refleksji przyszło do mnie po skończonej lekturze. Przez kilka dni, książka była dla mnie nawet cudownym środkiem nasennym - po dwóch stronach zasypiałam! 

Zacznę od tytułu. Co to w ogóle jest Makatka? Do tej pory nie rozumiem! Niby jakieś połączenie słów, że niby matka z córką piszą razem książkę. Kobiety starają się wyjaśnij ten ów dziwny tytuł. Grochola wspomina, że chciała początkowo książkę nazwać  "warkocz z pępowiny". Ha! To dopiero byłby strzał w dziesiątkę! Myślę, że taki tytuł bardzo intrygowałby czytelników. Ale Makatka?! Wpisałam to hasło w Google... Co mi wyświetliło? Makatka - robótki ręczne. Aha...

Bohaterowie książki.
Bohaterami, a właściwie bohaterkami są dwie kobiety. Matka i Córka. Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska. Piszą do siebie e-maile. Są to wiadomości o wszystkim i o niczym - nic ciekawego. Bardziej interesujące e-maile wydały mi się Doroty, być może dlatego, że Kasię już dosyć dobrze poznałam i znowu wałkowanie tematu na temat jej życia troszkę mnie zanudziło. Bardzo lubię ploteczki ze świata gwiazd, dlatego też wchłaniałam w siebie informacje na temat Narzeczonego Doroty. Jest nim znany polski kompozytor - Adam Sztaba. Jak znam go bardziej z programów muzyczno-rozrywkowych, to tutaj wyłania mi się inna postać tego mężczyzny. Sztaba jest tu troskliwym ojcem i narzeczonym, a także cudownym muzykiem, ponieważ ciągle przesiaduje i tworzy przy fortepianie, jak to opisuje jedna z autorek. Najzwyczajniej jego atrybutem w tej powieści jest fortepian. Gdzie się nie pojawi, tam jest ten instrument.

Akcja.
E-maile. Wspomnienia. Życie codzienne. Nie ma tu nic specjalnego, odkrywczego i pomysłowego. Babskie gadanie. Czyli... Akcji nie ma. Jeśli naprawdę musisz - przeczytaj, a jeśli ta książka niechcący trafi w Twoje ręce - odłóż szybko na półkę!

Jest jeden plus tej książki. Dla mnie pozytywem są zdjęcia wykonane przez Szelągowską - naprawdę świetne i w opozycji do książki - bardzo niecodzienne.

Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska

 ***
Katarzyna Grochola, Dorota Szelągowska
Makatka
Wydawnictwo Literackie
Wydanie I
Liczba stron: 375
Moja ocena książki: 2/6

!!
Książka bierze udział w akcji: Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę

15 kwietnia 2013

Mężczyzna zakochany w piosenkach Osieckiej

W zbiorze piosenek poetki znajdują się też utwory, w których mężczyzna jest cudownym kochankiem i zakochanym bez pamięci człowiekiem. 

Przykładem takiego utworu jest piosenka pt. Hej, Hanno. Bohater piosenki to mężczyzna zakochany w kobiecie, w Hannie, która mieszka od niego daleko, dzielą ich wyżyny i granice krajów. Jednak to wszystko nie przeszkadza zakochanemu. Jest on gotowy wykrzyczeć swoje uczucia, tak aby usłyszał o tym cały świat: wejdę na wyżynę i zawołam do niej. Jego ukochana mieszka na Słowacji w Różemberku. Jest to miasto, które otoczone jest pasmami górskimi. Dlatego też bohater chce krzyczeć do swojej Hanny: przez góry zielone, przez lasy zielone, tak zawołam do niej: hej, Hanno! 

Mężczyzna wie, że to niemożliwe, że ukochana nie usłyszy jego głosu z tak daleka, więc prosi o pomoc wiatr. Pragnie, by lekki powiew zaniósł ukochanej jego głos: Hej, Hanno, usłysz mnie, wietrze wiej w siwej mgle. Chce on się dowiedzieć, czy ukochana wciąż o nim pamięta, czy tęskni i czy myśli o nim. Z wypowiedzi bohatera można też wywnioskować, że jest zima, o czym świadczy słowacki wyraz sanna1, który oznacza tyle, co droga usłana śniegiem, po której można jeździć saniami. Zatem skoro warunki atmosferyczne sprzyjają spotkaniu, jego ukochana szykuje się już do drogi: jeszcze dobra sanna po słowackiej stronie. Już tam moja panna siada w cztery konie.  

Niestraszne są nadawcy śniegi i brzegi, on woła mimo wszystko do swojej ukochanej dziewczyny. Utwór pokazuje silne uczucie miłości, a zarazem tęsknoty, jakie żywi mężczyzna do swojej Hanny. On jest w stanie zrobić dla niej wszystko i nie przewiduje żadnych przeszkód na wyznaczonej przez siebie drodze. Mężczyzna chce krzyczeć po to, aby wszyscy go usłyszeli. Ważne jest dla niego to, żeby każdy wiedział jak bardzo kocha swoją kobietę.

Utwór pt. Zielono mi  przyniósł sławę Andrzejowi Dąbrowskiemu, kiedy to w 1970 r. zadebiutował tą piosenką. Piosenka przedstawia nam mężczyznę, który czuje się doskonale i błogo, a wszystko za sprawą ukochanej kobiety. Kilkakrotnie powtarza zwrot: zielono mi. Kolor zielony w naszym społeczeństwie jest postrzegany jako barwa pozytywna, budząca nadzieję, dająca spokój i odpoczynek. Agnieszka Osiecka utworzyła przysłówek od wyrazu zielony za pomocą dodania sufiksu -o, co prawdopodobnie miało na celu nazwanie stanu wewnętrznego bohatera utworu. 

Mężczyźnie jest zielono i spokojnie z powodu kobiety. O jego wybrance wiemy tyle, że dłonie ma jak konwalie, jest jego najmilszą, śni się mu po dniach i nocach, ale też to właśnie ona jest jego ciszą w czasie złym i to ona jest sprawcą zieloności mężczyzny (dziękuję ci za tę zieleń). Przechodząc do opisu stanu wewnętrznego mężczyzny, śmiało można stwierdzić, że czuje się on dobrze, spokojnie, błogo i radośnie. Wszystko to z tego powodu, że obok niego jest wybranka jego serca, że mogą spędzać wspólnie wolne chwile. Całe otoczenie i natura sprzyjają kochankom: noc pachnie nam, jak ten młody las, albo a pogoda rozśpiewana. Mężczyzna stwierdza również, choć cały świat jest zły, to jego ukochana sprawia, że wszystko nabiera sensu i barw, a on dzięki niej uspokaja się: zielono mi, bo ty, właśnie ty w noc i we dnie mi się śnisz i jesteś moją ciszą w mieście złym

Podsumowując wypowiedź mężczyzny, śmiało można stwierdzić, że jego ukochana jest osobą, która potrafi stworzyć taką oazę spokoju, cichy port, gdzie on śmiało znajdzie schronienie przed szarą rzeczywistością. Tylko tam może czuć się zielono i spokojnie.

Nie tylko mężczyzna może czuć się zielono, ale także kobieta może mieć zielone spojrzenie i po prostu nazywać się Zielińska. To właśnie kobieta o takich cechach jest sprawczynią wspaniałego nastroju bohatera utworu pt. Piosenka o Zielińskiej. Mężczyzna jest oczarowany kobietą, zastrzega, że nigdy w życiu nie spotkał tak pięknej i cudownej kobiety:

ja nie widziałem takiego spojrzenia zielonego, nie dotykałem takiego blasku złoto – pszennego, od Pragi Północ aż do Mińska, takiej drugiej nie ma – Zielińska!

Mężczyzna stwierdza więc, że kobieta jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Jednak mimo wszystko ma on z tą kobietą kłopot. Ten kłopot polega na tym, że jest ona jedynie obiektem jego westchnień. Takiej kobiety jeszcze nie spotkał, więc wyimaginował ją sobie. Jest to miłość platoniczna2, czyli 'miłość między kobietą i mężczyzną pozbawiona pierwiastków zmysłowych'. 

Mężczyzna darzy kobietę ogromnym uczuciem, ale nie zostaje ono odwzajemnione. Kobieta nie ma imienia, tylko samo nazwisko – Zielińska. Znowu w utworze Osieckiej pojawia się barwa zielona. Ponownie sygnalizuje nam ona, że ukochana podmiotu lirycznego jest postacią dla niego idealną, która potrafi sprawić, że mężczyzna czuje się doskonale, błogo i spokojnie. 

Wracając do mężczyzny, to należy stwierdzić, że dzięki tej kobiecie bardzo się zmienił, nie tylko duchowo, ale także zewnętrznie. Mężczyzna przede wszystkim zaczął dbać o swój wygląd: Wyprzystojniałem przez ciebie i chodzę do fryzjera, i nawet znam się od wczoraj na światowych manierach. Najwyraźniej nasz bohater przechadza się po Warszawie nocą, bo mówi, że: drzemie już zmęczona Nike, i Syrenka dawno śpi, a ja błąkam się z rozwianym szalikiem i ze swoim losem złym. Ten jego zły los wynika z tego, że jego ukochana nie ma nawet imienia. Zakochany, ale też zaślepiony uczuciem mężczyzna, twierdzi, że nie pragnie niczego oprócz tego, żeby jego ukochana nagle zjawiła się i przy nim została:

nie żądam wiele od losu dobrego ani złego, o szklanej górze nie marzę, darmo nie chcę niczego, tylko ty przybądź bógwiskąd, moja ukochana Zielińsko!

Mężczyzna jest zakochany w kobiecie, która jest wytworem jego wyobraźni. Nie może jej dotknąć, ale deklaruje, że jest w stanie zrobić dla niej wszystko. Jest nią oczarowany do granic możliwości.
Co może pocieszyć zakochanego mężczyznę w smutną i deszczową porę, jeśli nie ma przy nim ukochanej kobiety? 

Oczywiście spoglądanie na jej śmieszną fotografię, dzięki której nastrój bohatera ulega całkowitej zmianie. Mężczyzna, bohater utworu Wyrzeźbiłem twoją twarz w powietrzu, jest bez pamięci zakochany w swej ładnej kobiecie. Ta piękna istotna ciągle odwiedza bohatera w jego snach, sprawiając, że ten myśli o złych rzeczach:


bo mnie taki ktoś jak ty, tak na złość jak ty się śni i już w takim kimś jak ja każda myśl jest zła, oj zła, bo jesteś taka ładna, aż za ładna, by odwiedzać właśnie moje sny, a mnie taki ktoś jak ty, jak na złość się śni.

To marzenie o tej pięknej kobiecie sprawia, że w mężczyźnie budzi się instynkt tworzenia sztuki, a dokładniej rzeźby lub pomnika: w powietrzu wyrzeźbiłem twoją twarz, lecz tego wdzięku, który w sobie masz nie odda pędzel, węgiel ani gwasz. 

Niestety tutaj znowu, jak w poprzedniej piosence, mężczyznę czeka rozczarowanie, ponieważ wyrzeźbiona postać nie ożywi się. Bohater cierpliwie musi czekać aż jego ukochana się pojawi. W końcowej zwrotce mężczyzna porównuje ukochaną kobietę do innych kobiet i bez wątpienia stawia ją ponad innymi, uważa ją za najpiękniejszą: aż się stałaś taka ładna, że z warszawskich dziewczyn żadna tak nie umie w serce wpaść, jak ty! Jest to kolejny portret mężczyzny zakochanego do granic możliwości w pięknej kobiecie, lecz niedostępnej dla niego. Ten tekst piosenki Agnieszki Osieckiej został wykorzystany w filmie Stanisława Barei pt. Małżeństwo z rozsądku z 1966 r. 

Film jest komedią muzyczną, gdzie Daniel Olbrychski wciela się w rolę Andrzeja – malarza, który zakochuje się narzeczonej znajomego. Niestety jego obiekt westchnień jest niedostępny, więc w deszczowy dzień śpiewa tę piosenkę patrząc w obraz kobiety i wyobrażając ją sobie.

Postać mężczyzny, który tęskni i wzdycha za ukochaną ukazuje nam piosenka Werandowanie. Mężczyzna usycha z tęsknoty, chce być przy swojej ukochanej Lenie. Nie zważa on na to, że otwarte wyznanie swoich uczuć kobiecie może być uznane za mało męskie. Stwierdza on, że staroświeckie serce ma, więc świadczy to o tym, że nie boi się wyznawania swoich uczuć: werandowanie, werandowanie, miłe czekanie, pomrukiwanie, przelotnych ptaków obserwowanie... Kochanie... Kochanie... Te wyznania są bardzo romantyczne:

ciebie tylko jedną mam i tylko ciebie nie mam, pajacuję, gadam, gram wciąż na jeden temat […] ciebie jedną tylko mam i tylko ciebie wołam.


Mężczyzna wariuje bez ukochanej kobiety. Czeka na nią na werandzie, gdzie jego serce ściska żal, bo nie może doczekać się tego aż ją zobaczy. Bohater obiecuje kobiecie, że kiedy do niego przyjedzie będą w spokoju spędzali wspólne chwile: przyjedź, przyjedź, dam ci koc, kota na kolana, werandujmy całą noc do samego rana. To, że mężczyzna chce otulić kocem kobietę może świadczyć o tym, że chce on się nią zaopiekować, dać jej poczucie bezpieczeństwa, zadbać o nią. Krótko mówiąc, mężczyzna jest zakochany w swojej dziewczynie i bez niej po prostu usycha.

Mężczyzna, kiedy jest zakochany bez pamięci w wybrance swojego serca, jest w stanie zrobić dla niej rzeczy niemożliwe. Ma wtedy pełno pomysłów na to, jak uszczęśliwić swoją kobietę, jak sprawić, żeby zwróciła na niego uwagę, a przede wszystkim zawsze trwała u jego boku. W utworze Księżyc we włosy  mężczyzna jest szczęśliwym kochankiem, który wykazuje się niezwykłą pomysłowością. Pragnie on podarować swojej wybrance przedmioty niemożliwe do zdobycia: księżyc we włosy, księżyc we włosy wepnę, wepnę.  

Obiecuje zarazem ukochanej dostatnie i piękne życie: dam białe kwiaty, zajączka z waty, westchnę, westchnę, potem jak z narzeczoną popędzę w dal szaloną, szaloną. Mężczyzna chce zapewnić swojej kobiecie bezpieczną przyszłość. Jest nią tak zauroczony, że nie zważa na to wszystko co dzieje się wokół niego. Jest przekonany, że będziemy żyli długo i, ach, jak bezpiecznie, bo takiej dziewczynie – księżyc we włosy – koniecznie. Miłość skłania mężczyznę do robienia rzeczy szalonych i niemożliwych. Kiedy jest zakochany, staje się szaleńcem, w pozytywnym znaczeniu. Jest zapatrzony w swoją wybrankę i dla niej chce poświęcić i podporządkować swoje życie.

Mężczyzna zakochany jest podporządkowany kobiecie i zrobi dla niej wszystko. Jest wtedy jej niewolnikiem. Ale co jeśli on sam zgadza się na to, żeby kobieta nim zawładnęła, rządziła nim? W utworze Paź  mężczyzna pragnie być sługą ukochanej kobiety. Według Uniwersalnego słownika języka polskiego3 paź znaczy tyle co 'chłopiec będący zwykle członkiem rodu szlacheckiego, pełniący służbę przy określonej osobie na dworze panującego lub magnata'. Takim paziem pragnie być mężczyzna stworzony przez Osiecką. Pragnie, bo jeszcze nim nie jest. Dopiero chce przekonać swoją kobietę do tego, aby zgodziła się nim władać. 

Co chce podarować swojej królowej? Ów paź chętnie grałby pieśni. O czym? O długich lotach nad grzbietami skał o wielkich skrzydłach, które los ci dał. Kobieta ma skrzydła, więc być może jest dla mężczyzny aniołem, czyli czymś świętym, pięknym i czystym. Gdyby miał on możliwość zostania paziem, chciałby leżeć u stóp swojej ukochanej: u twoich stóp leżałbym. Przy pantofelku złotym zasypiałbym, pragnąłbym, nie śmiałbym. Złoty pantofelek to atrybut księżniczki w baśniach, więc tak właśnie mężczyzna chce traktować swoją kobietę. Mężczyzna marzy, że gdyby tylko mógł być piaskiem z mórz, to nie przeszkadzałby ukochanej w drodze, kurząc jej stopy, lecz zniknąłby, aby mogła bezpiecznie zakończyć swoją podróż:

gdybym ja był lotnym piaskiem z mórz, uciekłbym z twoich dróg, by nie zakurzyć twych dostojnych nóg i zniknąć hen, gdzie tylko głóg, gdybym mógł.


Ten tekst ukazuje, że mężczyzna jest gotowy do wielu poświęceń. Potrafi nawet poniżyć się, żeby tylko jego kobieta czuła się usatysfakcjonowana. Osiecka czuła do tej piosenki ogromny sentyment, jednak mimo to długo nie trafiała ona na płyty. Dopiero w 2005 roku Seweryn Krajewski postanowił zamieścić ją w albumie „Przemija uroda w nas”. 

Bibliografia: 
1Uniwersalny słownik języka polskiego, red. Stanisław Dubisz, Wydawnictwo Naukowe PWN.
2Ibidem.

3Ibidem.

A kto odgadnie, kto jest razem z Agnieszką na tym zdjęciu?

 NIE ZEZWALAM NA KOPIOWANIE MOJEJ PRACY !!

14 kwietnia 2013

Obraz mężczyzny, który rani i zadaje bolesne rany - piosenki Agnieszki Osieckiej

Twórczość Agnieszki Osieckiej zawsze kojarzyła mi się z głosem zranionej i nieszczęśliwej kobiety, wołającej do swojego ukochanego, zwykle sprawcy jej stanu. Jednak zagłębiając się w utwory poetki stwierdzam, że stworzyła wiele utworów, w których da się usłyszeć mężczyznę. Mężczyznę jako nadawcę, jako bohatera, ale też wykonawcę piosenek uczynię w tym podrozdziale przedmiotem moich rozważań.

Zwykle Osiecka przedstawiała mężczyznę jako sprawcę wszystkich cierpień kobiety, jako człowieka, który potrafi tylko ranić, nieczułego oraz niestałego w uczuciach. Takich wierszy i piosenek spod jej pióra wyszło wiele, być może dlatego, że nie potrafiła w swoim życiu osobistym odnaleźć szczęścia i często była raniona.
Miłość w Portofino jest to piosenka o mężczyźnie, który rozkochał w sobie dziewiętnastoletnią dziewczynę, po czym porzucił ją i wyjechał. Ten utwór bardzo często pojawia się w Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listach na wyczerpanym papierze. Dlaczego to słynne Portofino jest słowem kluczem w tej książce? Otóż, Agnieszka i Jeremi spotykali się w kawiarni, kiedy to piosenka o tym samym tytule była popularna i akurat grano ją w radio. Melodia tej piosenki wywarła wielkie wrażenie na kochankach, dlatego też postanowili napisać do niej swoje wersje tekstów. Portofino jest to bardzo mała miejscowość we Włoszech, lecz bardzo ekskluzywna. Tym Portofino dla Osieckiej i Przybory było nie tylko to włoskie miasteczko, ale też Zakopane, czasem wynajęte mieszkanie na Pradze, a czasami dom w Sopocie. 

Portofino to również zbitka dwóch słów - porto i fino, co znaczy tyle co 'ostatni port'. Obydwoje chcieli do niego w końcu dotrzeć. Tę piosenkę śpiewały wielkie gwiazdy polskiej sceny, a mianowicie Sława Przybylska, Katarzyna Groniec i Magda Umer. Tekst piosenki Osieckiej utrzymany jest w tonie pieśni ludowej z elementami ballady, ale mimo to rozgrywa się we współczesnym obrazie miejskim. Akcja utworu dzieje się latem, kiedy to do Portofino zjechało się wielu gości i turystów, którzy bawią się i odpoczywają: jak długie lato w Portofino i dużo gości z wszystkich stron, i strumieniami płynie wino tu w Portofino przez całą noc. Bohaterką jest kobieta, która wspomina minione już wakacje, kiedy to miała dziewiętnaście lat i nie wiedziała jeszcze właśnie, że odnajdzie w Portofino miłość: tamtego roku w Portofino skończyłam dziewiętnaście lat, a nie wiedziałam, że jest miłość tu w Portofino – no, bo jak? Dziewczyna
początkowo była zdziwiona tym, że mężczyzna wybrał właśnie ją spośród tłumu innych kobiet: jest tyle dziewczyn w Portofino, a zobaczyłeś właśnie mnie. Do bliskiego spotkania kochanków doszło nocą, kiedy to kobieta wcale nie opierała się mężczyźnie: we mgle zginęło Portofino, w zaroślach ostro krzyknął ptak, w zatoce księżyc się rozpłynął i w Portofino szeptałam: tak, tak. Gdy spędzali czas razem nic innego się nie liczyło, ani ludzie, ani to piękne miasteczko, najważniejsze było to, że byli razem. Jednak romans trwał krótko, bo mężczyzna zranił kobietę. Miał zostać z nią, spędzać z nią czas, a wysłał tylko list i opuścił Portofino: ty miałeś zostać w Portofino, do miasta już wysłałeś list. Z moimi w morze miałeś płynąć tu z Portofino i wrócić dziś. Wszyscy w tym małym miasteczku byli przekonani, że to, co było między kochankami, to coś prawdziwego, coś, co doprowadzi do ślubu: wiedzieli ludzie z Portofino, że do wesela dzień czy dwa, gadali, z jaką dumną miną przez Portofino będę szła. Niestety mężczyzna okazał się kłamcą, wykorzystał zakochaną kobietę, potraktował tą całą sytuację jako krótki i letni romans. Nie przejmował się uczuciami dziewczyny, dbał tylko o zaspokajanie swoich potrzeb. A ona pozostała sama, opuściło ją szczęście, stała się smutna i zraniona: lecz wyjechałeś z Portofino... na drodze został żółty kurz. Nie mogę śmiać się w nos dziewczynom. Całej tej historii miłosnej kochanków sprzyja pora roku. Gorący romans miał miejsce latem, natomiast rozstanie - jesienią kiedy wszystko przekwita i usycha: a w Portofino jest jesień już.



Mężczyzna jak zwykle został ukazany przez Osiecką jako ktoś kto zdradza, kto nie potrafi być wiernym kochankiem. Portrety takich mężczyzn zawierają, np. piosenki Widzisz, mała  i Małgośka . Małgośka, niedoszła panna młoda odkrywa zdradę przyszłego męża całkiem przypadkowo: nie wiedziałam, co ze mną będzie gdy tamtą dziewczynę pod rękę ujrzałam z nim. Natomiast w utworze Widzisz, mała kobieta – żona choćby nie wiem jak się starała, to i tak mężczyzna tego nie doceni i zostawi ją dla innej. Wyłania się tu obraz mężczyzny światowego, podróżnika: mówił ci, że zwiedził cały świat, a zarazem eleganckiego, który dba o swój wygląd zewnętrzny: elegancki to on zawsze był, trzy koszule w jeden dzień, ty prasujesz, a on śpi lub do rana bawi się. Mężczyzna nie wnosi żadnego wkładu do tego związku, nastawiony jest wyłącznie na branie, a nie na dawanie. Lubi bawić się późną nocą, nie zważając na to, że kobieta czeka na niego i martwi się. Bije też swoją żonę, za co trafia do więzienia: do więzienia potem trafił on, choć nie na śmierć wtedy bił. Mimo to ona troszczy się o niego, a on po „odsiadce” swojego wyroku znajduje sobie drugą kobietę. Jest samolubny, bo nie zważa na to, że zmarnował tyle lat życia swojej żonie.




Mężczyzna może również ranić swoją kobietę tym, że najzwyczajniej w świecie nie potrafi sprostać jej oczekiwaniom. Przykład takiego obrazu mężczyzny wyłania się z piosenki Sztuczny miód. Utwór ten był wykonywany przez Kabaret Pod Egidą. Podmiotem lirycznym jest tu kobieta, która wygłasza monolog skierowany do mężczyzny, używając przy tym języka w rejestrze emocjonalnym potocznego. Kobieta jest tu rozczarowana postawą mężczyzny, którego ciągnie do alkoholu, a który zwodził ją kiedyś kłamstwami. Kobietą najwidoczniej władają silne emocje, kiedy mówi do mężczyzny, bo w jej wypowiedzi jest mnóstwo wykrzyknień oraz niedopowiedzeń, np. Możesz pić z byle kim, byle gdzie! W byle Krym, w byle Rzym – proszę cię! Mam co palić, nie muszę wciąż jeść, nie potrzeba mi... Zresztą... Pal sześć!

Kobieta w pewnym momencie mówi, że bo to wszystko nie tak, nie tak, nie tak, co może świadczyć, że to, co jest między mężczyzną a kobietą, jest nieprawdziwe, ale też nie bardzo wiadomo, jak to wszystko miało wyglądać. Kobieta być może żałuje tego, że kochankowie zabrnęli tak daleko w swoim związku i chce wreszcie wszystko to, co czuje, z siebie wyrzucić. Wylicza straty, jakie przyniósł im związek: no to po co nam było w to gnać, tamto rwać, iść pod prąd, pod wiatr, gniazdo wić niby ptak, no – jeżeli ma być nie tak? Związek tej dwójki osób jest niemożliwy. Mężczyzna ją okłamał, zaczarował swoimi oszustwami: słowa jak sztuczny miód, ersatz, cholera, nie życie, miał być raj, miał być cud i ćwiartka na popicie, a to wszystko nie tak. Mężczyzna traktuje kobietę jak swoją własność, przedmiot, nie przejawia wobec niej żadnych pozytywnych uczuć. Doprowadził ją do słabej kondycji psychicznej. Jest to historia o zawiedzionej miłości, która „upada” do instytucji małżeństwa.


Motyw alkoholu pojawia się w utworach Osieckiej dosyć często, bo alkohol był obecny w jej życiu prywatnym. Sięganie po alkohol ma zapewne związek z monotonią życia i z niepowodzeniami. Piosenka Zamiast wódkę pić  lub Skąd ty wracasz taki blady (utwór występuje pod dwoma tytułami, co było częstym zjawiskiem w twórczości autorki) przedstawia mężczyznę, który spędza czas na spożywaniu alkoholu. Wyłania się tutaj obraz mężczyzny, który stoczył się na samo dno. Bardzo nie podoba się to jego kobiecie. Mężczyzna po nocy zabawy wygląda niechlujnie, okłamuje kobietę, jak spędził ostatnią noc: skąd ty wracasz taki blady, zarośnięty, czy naprawdę nie ma rady na te kłamstwa i wykręty? Mimo to kobieta się domyśla jaka jest prawda: znowu piłeś u „Kuchcika” po trzynaście złotych sto gram, znowu byłeś na konikach, znowu w oko ktoś cię ograł. Aby zatrzymać kobietę przy sobie mężczyzna musi koniecznie przestać pić, zadbać o uczucia kobiety, zacząć pielęgnować ich związek: zamiast wódkę pić, zamiast w karty grać, mógłbyś przecież pod moim oknem stać. Zamiast w karty grać, zamiast wódkę pić, mógłbyś mówić wciąż: „Pragnę z tobą, pragnę z tobą być”.
Kobieta podejrzewa również, że mężczyzna ją zdradza. Ironizuje, że częstym odwiedzaniem kochanki po prostu sprawia tamtej pewien kłopot. Jednak kwituje swoją wypowiedź smutno, że musiała czekać samotna aż ten wróci: znowu byłeś u tej pani – powiedz po co – czy to ładnie tak nawiedzać nieznajomych nocą?... Żebyś wrócił po śniadaniu – ale skąd – ta pani biedna... Tylko kłopot sprawiasz pani. A ja czekam sama jedna.

Kobieta pragnie bliskości swojego mężczyzny, chciałaby być adorowaną i szczęśliwą. Jednak mężczyzna jej tego nie daje. Alkohol, pieniądze, hazard i kochanka to są jego priorytety, którym poświęca najwięcej czasu. Jest zadufany w sobie, nie zwraca uwagi na potrzeby swojej kobiety. Jednak w końcu następuje przełom w zachowaniu mężczyzny: przędziesz przędzę, pijesz mleko i grzeczniejszy jesteś co dzień. Jednak jest już zbyt późno na ratowanie związku tych dwoje, ponieważ teraz to kobieta wpada w takie same kłopoty, jak poprzednio jej mężczyzna. Tłumaczy to tym, że: żeby równowaga zachowała się w przyrodzie. Robi to wszystko dlatego, bo nie potrafi już żyć i mieszkać z tym mężczyzną. Jest jej bardzo ciężko, dlatego też wpada w nałogi:  Muszę wódkę pić, muszę w karty grać, możesz długo pod moim oknem stać. Muszę w karty grać, muszę wódkę pić, żeby z tobą pod jednym dachem, jednym dachem żyć!


Fragment mojej pracy licencjackiej pt. Językowy obraz płci w tekstach piosenek Agnieszki Osieckiej.

NIE ZEZWALAM NA KOPIOWANIE MOJEJ PRACY !!