Szczerze? Kupiłam tę książkę w ciemno... Spodobał mi się tytuł oraz okładka. Założyłam, że jest to opowieść o kobietach z Bombaju, czyli o egzotycznych tancerkach rodem z filmów Bollywood. Poniekąd miałam rację. Jednak treść jest bardziej okrutna i brutalna. Czytałam tę książkę kilka dni a nawet tygodni... Nie dlatego, że była mało interesująca bądź nudna, ale dlatego, że to co czytałam bardzo mną wstrząsnęło. Dziennie przechodziłam przez kilkanaście stron, po czym zamykałam książkę aby trochę odetchnąć i pomyśleć. I znowu przychodzą mi do głowy myśli: "Jak ja mam dobrze, a jeszcze narzekam!".
Ale pomalutku... Zanim uwierzyłam, że jest to rzeczywistość a nie tylko fikcja, wyszukałam w sieci wszystko nt. autorki. Czego ciekawego się dowiedziałam? Autorka spędziła trzy lata w Anawadi, najbardziej
rynsztokowej dzielnicy biedy w stolicy Indii, pośród małoletnich
śmieciarzy, złodziei, ale i kobiet, które próbują wybić się na niezależność albo po prostu starają się wiązać koniec z końcem. KLIK
Poza tym, jej mąż pochodzi z Indii, a co ciekawe nazywa się Sunil Khilnani. Jest to ciekawa informacja, ponieważ jeden z bohaterów książki Katherine Boo ma tak samo na imię. Czyżby to było w jakiś sposób powiązane?
Książka podzielona jest na cztery części. Na pierwszą część składa się obraz Podobywateli. Już sama nazwa wskazuje na to jakim "szacunkiem" obdarzani są mieszkańcy Annawadi.
Owymi podobywatelami są: Abdul, Asza, Mandżu, Fatima, Kalu, Sunil oraz ich rodziny. Każda z wyżej przedstawionych postaci jest inna, ma inne spojrzenie na życie, inne cele i ambicje, ale jednak wiele ich łączy - a jest to Annawadi.
Annawadi to miejscowość bądź osada zbudowana na podmokłych terenach i granicząca z rozlewiskiem ścieków. Kontrastuje z bogatymi i rozwijającymi się technicznie Indiami, czyli między innymi z lotniskiem i luksusowymi hotelami. To wszystko przedzielone jest jednym, wielkim murem, na którym widnieje ogromny napis "Zawsze piękne" włoskie kafle podłogowe. Jaka to ironia w tytule powieści a faktycznie z tym co oznaczają.
Tuż za płotem biedy znajduje się miejsce zarobku większości mieszkańców. Sprzedają oni śmieci. Im lepszy materiał, tym więcej zarabiają. Tak więc, większą część swojego dnia, młodzi mieszkańcy spędzają na szukaniu i zbieraniu papierowych i tekturowych pudeł, metalu lub prawdziwego plastiku.
Książka rozpoczyna się straszną historią, bo śmiercią jednej z sąsiadek. Kobieta była nazywana przez ludność Kuternogą, ale nie sprawiało jej to większej przykrości. Była kobietą do towarzystwa, ale nie w dosadnym stopniu tego słowa. Po prostu cierpiała na samotność - mąż ciągle pracował na wyjeździe. Ona była brzydka i kulawa, także chciała czymś się pocieszyć. Było to sprowadzanie do siebie mężczyzn i spędzanie z nimi namiętnych chwil. Budziła tym w ludziach zgorszenie i niesmak, ale ona na to nie zważała. Jedna samobójcza śmierć poprowadziła do lawiny nieszczęść.
Najważniejszym i najbardziej okrutnym zjawiskiem, którego doszukałam się w tej książce, jest wątek bezwzględnej korupcji oraz tego ile tak naprawdę wart jest człowiek i jego ludzkie życie. Żeby coś osiągnąć w Anawadi trzeba zapłacić i to bardzo słono. Płacić musi każdy, nawet tej najbiedniejszy, który nie ma za co żyć, ale nawet ci, którzy poniekąd znajdują się na wyższym szczeblu władzy. Opisano tu również okropny problem edukacji dzieci. Są one uczone przez osoby niekompetentne, które nie ukończyły żadnych szkół. Dzieci najczęściej uczą się czegoś do recytacji, albo po prostu słuchają opowieści, które czytają im nauczyciele. Ale mimo tych wad, doszukuję się tutaj jednego pozytywu. Przynajmniej tyle rozrywki na co dzień mają te biedne dzieciaki.
Książka, którą w zasadzie można nazwać reportażem jest wzruszająca i nieprawdopodobna, a jednak prawdziwa i to dosadnie. Nie jest to łzawa historyjka, jest to najprawdziwsza rzeczywistość, którą czyta się jak powieść fantastyczną.
Po tej lekturze całkowicie zmieniałam zdanie, co do samych Indii. Gdzie są te kobiety z pięknymi oczami, w kolorowych sukniach, wykonujące egzotyczne tańce? Tutaj tego nie ma. Autorka nic tu nie ubarwia ani nie idealizuje. Dlatego warto to przeczytać! Poznać prawdę na temat tamtego świata, który wciąż jest dla nas chronioną zagadką.
Owymi podobywatelami są: Abdul, Asza, Mandżu, Fatima, Kalu, Sunil oraz ich rodziny. Każda z wyżej przedstawionych postaci jest inna, ma inne spojrzenie na życie, inne cele i ambicje, ale jednak wiele ich łączy - a jest to Annawadi.
Annawadi to miejscowość bądź osada zbudowana na podmokłych terenach i granicząca z rozlewiskiem ścieków. Kontrastuje z bogatymi i rozwijającymi się technicznie Indiami, czyli między innymi z lotniskiem i luksusowymi hotelami. To wszystko przedzielone jest jednym, wielkim murem, na którym widnieje ogromny napis "Zawsze piękne" włoskie kafle podłogowe. Jaka to ironia w tytule powieści a faktycznie z tym co oznaczają.
Tuż za płotem biedy znajduje się miejsce zarobku większości mieszkańców. Sprzedają oni śmieci. Im lepszy materiał, tym więcej zarabiają. Tak więc, większą część swojego dnia, młodzi mieszkańcy spędzają na szukaniu i zbieraniu papierowych i tekturowych pudeł, metalu lub prawdziwego plastiku.
Książka rozpoczyna się straszną historią, bo śmiercią jednej z sąsiadek. Kobieta była nazywana przez ludność Kuternogą, ale nie sprawiało jej to większej przykrości. Była kobietą do towarzystwa, ale nie w dosadnym stopniu tego słowa. Po prostu cierpiała na samotność - mąż ciągle pracował na wyjeździe. Ona była brzydka i kulawa, także chciała czymś się pocieszyć. Było to sprowadzanie do siebie mężczyzn i spędzanie z nimi namiętnych chwil. Budziła tym w ludziach zgorszenie i niesmak, ale ona na to nie zważała. Jedna samobójcza śmierć poprowadziła do lawiny nieszczęść.
Najważniejszym i najbardziej okrutnym zjawiskiem, którego doszukałam się w tej książce, jest wątek bezwzględnej korupcji oraz tego ile tak naprawdę wart jest człowiek i jego ludzkie życie. Żeby coś osiągnąć w Anawadi trzeba zapłacić i to bardzo słono. Płacić musi każdy, nawet tej najbiedniejszy, który nie ma za co żyć, ale nawet ci, którzy poniekąd znajdują się na wyższym szczeblu władzy. Opisano tu również okropny problem edukacji dzieci. Są one uczone przez osoby niekompetentne, które nie ukończyły żadnych szkół. Dzieci najczęściej uczą się czegoś do recytacji, albo po prostu słuchają opowieści, które czytają im nauczyciele. Ale mimo tych wad, doszukuję się tutaj jednego pozytywu. Przynajmniej tyle rozrywki na co dzień mają te biedne dzieciaki.
Książka, którą w zasadzie można nazwać reportażem jest wzruszająca i nieprawdopodobna, a jednak prawdziwa i to dosadnie. Nie jest to łzawa historyjka, jest to najprawdziwsza rzeczywistość, którą czyta się jak powieść fantastyczną.
Po tej lekturze całkowicie zmieniałam zdanie, co do samych Indii. Gdzie są te kobiety z pięknymi oczami, w kolorowych sukniach, wykonujące egzotyczne tańce? Tutaj tego nie ma. Autorka nic tu nie ubarwia ani nie idealizuje. Dlatego warto to przeczytać! Poznać prawdę na temat tamtego świata, który wciąż jest dla nas chronioną zagadką.
Katherine Boo
Zawsze piękne
Wydawnictwo Znak
Kraków 2013
Liczba stron: 348
Moja ocena książki: 6/6
Zdjęcia pochodzą ze strony: KLIK
Zdjęcie okładki książki: Moje własne.
Te zdjęcia przerażają. Strach pomyśleć co dzieje się na świecie!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą.
UsuńKsiążka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, to zdecydowanie jedna z tych pozycji, które pozostają w pamięci na bardzo długo...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ogromne wrażenia i długo będę pamiętała o tej książce. Warto przeczytać :)
Usuń