1.
Co Pani myśli na temat okładki swojej najnowszej książki "Upalne
lato Kaliny"? Czy w pewnym stopniu jest ona nawiązaniem do
"Upalnego lata Marianny"?
Bardzo
mnie cieszy ta okładka. Początkowy projekt – nie wiem, czy go
Pani widziała – chyba nie oddawał klimatu powieści. Z tego co
słyszałam graficzka, Pani Elżbieta Chojna, miała ogromne
trudności ze znalezieniem właściwego zdjęcia. Na szczęście w
końcu się udało. Właśnie w ten sposób, tak jak tę dziewczynę
z fotografii, wyobrażałam sobie „moją” Kalinę - trochę
refleksyjną, może nieco smutną… No i teraz, kiedy patrzy się na
okładkę od razu wiadomo, kiedy dzieje się akcja - a to w tej
historii także ma znaczenie. Łatwiej też zauważyć nawiązanie do
pierwszego tomu.
2.
Czytając Pani książkę i bloga, zauważyłam, że uwielbia Pani
nasze Tatry. Skąd ta miłość do gór?
Najchętniej
spędzam wakacje aktywnie, na łonie natury. Plaża to zupełnie nie
moje klimaty – choć oczywiście ze względu na syna, który jak
każde dziecko uwielbia morze, muszę czasami pobawić się w piachu.
Ale kiedy tylko mogę uciekam pod żagle, albo właśnie w góry.
Tatry są niesamowite. Dlaczego? Trudno powiedzieć, albo się tę
magię czuje, albo nie. A ja chyba tylko tam, tak naprawdę, potrafię
się oderwać od codzienności, wyciszyć – w czym niewątpliwie
dużą rolę odgrywa brak zasięgu komórki. Na szlaku jestem ja,
skały pod nogami, niebo nad głową, ciężki plecak na plecach,
wysiłek…i całe morze moich różnych przemyśleń.
3.
Skąd wziął się pomysł na książki o losach Marianny i Kaliny?
Interesują Panią klimaty PRL-u i II wojny światowej?
Rzeczywiście
lubię historię, tę przedwojenną szczególnie. Jednak pomysł
wziął się raczej z tęsknoty za moimi Dziadkami, ponieważ odegrali
oni w moim życiu ważną rolę. Miałam w sobie nagromadzoną taką
ilość rodzinnych opowieści, że pewnego dnia postanowiłam je
opisać. Po za tym, bardzo ciekawiło mnie dojrzewanie pokolenia
moich Dziadków w starciu z nadchodzącą wojną. Czy czuli, co się
wydarzy, czy ich to w ogóle obchodziło, czy może tak, jak wszyscy
młodzi ludzie przede wszystkim skupiali się na swoich marzeniach,
planach? Owe pytania, jak i rodzinne historie, wplotłam w fabułę i
tak powstało lato Marianny. Na początku skonstruowałam w głowie
pierwszą część, a wtedy pojawił się też dalszy ciąg tej
historii – zbyt długiej na jedną powieść.
4.
Co skłoniło Panią do pisania? Jakie były Pani pisarskie początki?
Kiedy zaczęła Pani tworzyć? Kiedy poczuła Pani, że pisanie to,
coś w czym się Pani spełnia?
To
oczywiście zabrzmi banalnie, ale od zawsze w głębi duszy
wiedziałam, że pisanie jest tym, co chciałabym robić w życiu.
Marzyłam o tym już jako nastolatka, latami pisałam pamiętniki,
jednak później skończyłam dziennikarstwo, a także, z zupełnie
pragmatycznych pobudek, marketing. W żadnym z wyuczonych zawodów
nie potrafiłam się odnaleźć, bo wciąż miałam poczucie, że to
nie to. Dopiero dobiegając trzydziestki dojrzałam, by napisać
powieść. Na szczęście w tym zawodzie czas działa na naszą
korzyść.
A
kiedy poczułam, że się w tym spełniam? Niby za każdym razem,
kiedy napiszę nowe zdanie odczuwam satysfakcję, ale tak naprawdę
bezustannie towarzyszy mi również niedosyt. Cały czas mam
wrażenie, że mogłabym to robić lepiej. To chyba bolączka wielu
twórców – pewien rodzaj ciągłego nienasycenia, poszukiwania,
doskonalenia. Pewnie w chwili, kiedy uznałabym, że już się
spełniłam, przestałabym pisać. Ale to mi raczej nie grozi, bo
wciąż mam poczucie własnych braków, nadal wiele się muszę
nauczyć.
5.
Jaki ma Pani cel pisząc książki?
Ojej,
to bardzo trudne pytanie… Wiem, jakiego celu nie mam – na pewno
nie chcę moim pisaniem zbawiać świata, bo nic mnie do tego nie
upoważnia. Na razie zupełnie by mi wystarczyło, że tam, gdzie
mam rozśmieszać - rozśmieszę, gdzie wzruszyć - wzruszę, a gdzie
chciałabym przemycić jakieś głębsze treści, skłonię
czytelnika do refleksji.
6.
W "Upalnym lecie Kaliny" poznajemy bohaterkę, która
naznaczona jest trudem dzieciństwa. Jakie, według Pani, powinno być
udane dzieciństwo?
Na
udane dzieciństwo i dorastanie chyba nie ma jednej recepty, ponieważ
każde dziecko potrzebuje czego innego. Jedno atencji, drugie
wolności, jedno mobilizacji, inne wsparcia i głaskania po głowie.
To czego potrzebują wszystkie, to miłość i poczucie
bezpieczeństwa.
7.
W "Upalne lato Kaliny" wplata Pani dużo cytatów. Czy są
to Pani ulubione wiersze, powieści itp.?
Dwóch pięknych wierszy autorstwa: Tuwima i
Baczyńskiego, użyłam jako myśli przewodnich do kolejnych części
„Upalnego lata”, poza tym także słowa kilku innych poetów
przewijają się gdzieniegdzie w treści. Jednak koneserką poezji
raczej się nie czuję. Proza jest mi bliższa, a po prostu melodia
wspomnianych przez Panią cytatów od dawna tkwi w mojej głowie –
nie szukałam ich celowo – i one same wnikały w to, co akurat
pisałam. Może jednak gdzieś mi ta poezja, podskórnie, w duszy
gra…?
8.
Komu ze współczesnych pisarzy, ludzi sztuki, polityki podarowałaby
Pani swoją książkę w dowód sympatii i dlaczego?
Jest
tak wielu ludzi sztuki, których cenię, że nie potrafiłabym wybrać
jednego, a polityką interesuję się na tyle, że miałabym odwrotny
problem. Najchętniej, gdyby mi na to pozwoliły środki, moje
książki poukładałabym w miejscach publicznych, na przykład w
metrze, tramwajach czy autobusach – wtedy na pewno by trafiły w
odpowiednie ręce. Do tych, którzy naprawdę kochają czytać.
9.
Jaką książkę zabrałaby Pani na bezludną wyspę?
Tylko
jedną? O nie, w takim razie ja dziękuję, nigdzie nie jadę.
10.
Ma Pani dziecko. Czy czyta mu Pani? Jeśli tak, to jakie to książki?
Czytamy
zawsze przed snem i jest to nasz codzienny rytuał. Inaczej mój syn
by nie zasnął – nie mam mu zresztą tego za złe, bo sama cierpię
na podobną przypadłość ;) A co czytamy? Uwielbiamy z Kajtkiem na
przykład wznowienia „Poczytaj mi mamo” Naszej Księgarni.
Ostatnio wałkowaliśmy też „Muminki”, „Dzieci z Bullerbyn”,
a od kilku dni „Emila ze Smalandii”. Jak Pani widzi jest to
klasyka dziecięcej literatury. Ja się wzruszam odkrywając ją na
nowo, a mój syn fantastycznie bawi się poznając po raz pierwszy.
11.
Chętnie obejrzałabym "Mariannę" i "Kalinę" na
wielkim ekranie. A Pani? Może ma już Pani nawet jakiś pomysł na
adaptację filmową?
To
musi być niesamowite, kiedy coś, co dotąd zamknięte było w
wyobraźni, zamienia się w obraz. „Upalne lato” jest bardzo
plastyczne i być może mógłby powstać z tego całkiem ciekawy
film, lub serial. Na razie jednak skupiam się wyłącznie na pisaniu
prozy i nie podjęłabym się stworzenia scenariusza, bo po prostu
się na tym nie znam. Książka, a film, to dwie bardzo odmienne
formy wyrazu, inne sposoby narracji, konieczność używania pewnych
skrótów, a mnie jako autorce ciężko by było się rozstawać z
pewnymi wątkami dla dobra obrazu. Nie wiem, czy podjęłabym się
adaptacji własnej książki. Raczej wolałabym, żeby zajął się
tym ktoś bardziej kompetentny. A gdyby taki scenariusz powstał…
Oj mam już kilka swoich typów do ról głównych bohaterów.
12.
Kto pierwszy czyta Pani ukończone książki?
Pierwszy
jest zawsze mój mąż, który czyta i mówi: super Kasiu, super, ale
wiesz, że ja to jednak wolę, jak jest szybka akcja i trup się
gęsto ściele, a ty to ciągle o tych emocjach... A później czyta
moja mama i jest bezkrytycznie zachwycona. Staram się
wypośrodkowywać ich opinie.
13.
I ostatnie już pytanie... Jak zamierza Pani spędzić wakacje? Może
znajdzie Pani chwilkę na pisanie kolejnych powieści?
W
sumie już jestem po wakacjach – plażę na szczęście mam już
zaliczoną. Jadę więc jeszcze na tydzień pod żagle, a w sierpniu
na pewno wyskoczę w Tatry. Mam ustalony termin oddania kolejnej
książki, więc resztę czasu na pewno spędzę bardzo intensywnie,
przy komputerze.
Serdecznie dziękuję Pani Kasi Zyskowskiej-Ignaciak za udzielenie kilku odpowiedzi na moje pytania. Mam nadzieję, że wielu z Was, zachęciłyśmy do przeczytania "Upalnego lata Marianny", a potem "Kaliny".
Już wieczorem, zapraszam na recenzję.... "Upalnego lata Kaliny".
A tutaj mała zapowiedź:
Właśnie wczoraj odebrałam w poczty tę książkę. Już nie mogę się doczekać lektury. Świetny wywiad, celne pytania.
OdpowiedzUsuń