„Sześć córek” to kolejna powieść wchodząca w skład pomysłowej serii: Leniwa Niedziela. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z tą serią, ale już dzisiaj wiem, że na pewno nieostatnie. Dlaczego? Po pierwsze, jestem fanką powieści obyczajowych z ciekawą fabułą i nietuzinkowymi bohaterami. Po drugie, literatura kobieca, to literatura, w której się zatracam. Po trzecie, jeszcze nigdy, przez całe swoje życie nie zawiodłam się na książkach wydanych przez Wydawnictwo Świat Książki. I nie jest to lizusostwo! Bo odkąd sięgam pamięcią, to rodzice kompletowali dla mnie biblioteczkę, za pomocą katalogów książkowych, które regularnie otrzymywali. Moja mama należała do Klubu Świata Książki, którego niestety już nie ma. Stąd, dzisiaj mam wiele pięknych wydań powieści, którymi w przyszłości chętnie się podzielę. Wracając do tematu, „Sześć córek” to powieść, którą przeczytałam jednym tchem i żal było mi ją kończyć. Chciałabym się dowiedzieć, czy bohaterki powieści wykonają zlecone im przez ojca zadania... Dlatego mam cichą nadzieję na kontynuację powieści.
Autorką „Sześciu córek” jest
Małgorzata Szyszko-Kondej- dziennikarka, autorka utworów dla
dorosłych i dla dzieci. Pisała reportaże dla „Zwierciadła”,
„Kobiety i Życia”, „Przeglądu Reader's Digest”, ale również
wiersze, opowiadania, słuchowiska radiowe, teksty piosenek. Autorka
powiedziała, że „Piszę o tym, co jest w każdym z nas –
głęboko i zaledwie pod skórą. O tym, co boli i co uskrzydla – o
miłości, śmierci, samotności i ciągłym, cudownym zadziwieniu
światem”.
Powieść „Sześć córek” to
historia sześciu sióstr, które się nie znają. Każda z nich żyje
w innej Polsce... Jedna, żyje w świecie PRL-u, inna tuż po stanie
wojennym, kolejna pamięta śmierć Jana Pawła II, a jeszcze inna
żyje Facebookiem. Wszystkie jednak szukają i pragną szczęścia
oraz miłości.
W ten sposób poznajemy: Grażynkę,
mającą 60 lat, która walczy z duchami PRL-u, Alicję –
szaloną artystkę i poetkę Solidarności, Elżunię, która
wyjechała do Australii z biletem tylko w jedną stronę, Martynę,
która boi się samotności, Agnieszkę- zmagająca się z
mężem tyranem oraz Milenę, dziewiętnastolatkę uzależnioną
od Facebooka.
Nie wiem, która z tych historii
podobała mi się najbardziej. Wszystkie były piękne, pouczające,
a przede wszystkim zapadające w pamięć. Bohaterki tęskniły za
miłością i poczuciem bezpieczeństwa, którego w życiu nigdy nie
miały. Połączył je ojciec- Wiktor, którego nie było przez ich
całe życie, który fruwał z kwiatka na kwiatek. Jednak ten sam
mężczyzna zafundował im niesamowitą niespodziankę, a mianowicie
tajemnicze listy i zagadkowy testament. Sześć kobiet, sześć
historii, sześć listów... Ale o tym, musicie przeczytać sami!
Muszę przyznać, że pomysł na taką konstrukcję fabuły jest
naprawdę świetny i bardzo oryginalny. Za to wielki plus dla
autorki.
„Sześć córek” to poruszająca i
refleksyjna powieść. Czytałam z wielkim zaangażowaniem i
rumieńcami na twarzy. Dzięki książce poznałam pół wieku
historii Polski, ale nie takiej podręcznikowej, ale zwyczajnej,
prostej, z perspektywy zwykłego człowieka. Dlatego serdecznie
wszystkim polecam tę powieść, bo jest ona niesamowita i
nietuzinkowa! Idealna.
Małgorzata Szyszko-Kondej, Sześć córek, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2014, s. 370.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę II ; Czytamy powieści obyczajowe.
Słyszałam już o tej książce i jestem nią szczerze zaciekawiona!
OdpowiedzUsuńJuż od dawna rozglądam się za tą książką. Mam na nią ogromną chętkę.
OdpowiedzUsuńA nie zabrakło Ci trochę epizodów, gdzie byłyby wszystkie siostry razem? Bo ja się trochę na taką historię nastawiłam i czułam lekki niedosyt;) Choć ogólnie książkę oceniam pozytywnie:)
OdpowiedzUsuńTo, że nie autorka nie opisała losów sióstr razem uważam nawet za plus, bo to byłoby bardzo przewidywalne. Chociaż... nie ukrywam, że czekam na kontynuację tej historii, ale już jako osobna powieść.
UsuńSłyszałam o niej, a Ty Kasiu podsyciłaś moją ciekawość!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zachęciłam Cię do lektury, bo to naprawdę świetna powieść!!
UsuńMuszę przeczytać, myślę, że ta powieść to coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuńTo musi być ciekawa pozycja!
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie ta historia oczami zwykłego człowieka, a nie historycznych bohaterów, jednakowoż to ni e jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńHmm... Tak, "Sześć córek" to iście kobieca literatura, więc mogłaby nie spodobać się mężczyznom. Aczkolwiek, czy nie warto stawiać przed sobą nowe wyzwania? ;)
OdpowiedzUsuńJa również jestem ogromną fanką powieści obyczajowych, więc ten tytuł to dla mnie pozycja obowiązkowa!:)
OdpowiedzUsuńMam na tę książkę ochotę już od dłuższego czasu! :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej serii, ale rzeczywiście pomysłowa nazwa. Co do powieści naprawdę mnie zaciekawiłaś- skoro jest naprawdę dobra i do tego ta piękna okładka- czego chcieć więcej? Chcę ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam ją w planach ;)
OdpowiedzUsuńO książce już trochę słyszałam i chociaż to nie jest mój ulubiony typ literatury, to jednak myślę, że mogłabym się na nią skusić ;)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji jestem jak najbardziej na tak:) Lubię czasem sięgać po takie typowo kobiece powieści :)
OdpowiedzUsuńJa już czytałam! Jest genialna!
OdpowiedzUsuńTak zachęcasz, że muszę sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuń