10 czerwca 2015

Colleen Hoover, MAYBE SOMEDAY


Chyba zostanę tu zlinczowana, ale zaliczam się do wąskiego grona czytelników, których ta książka nie oczarowała. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego... Może po prostu, że "Maybe Someday" jest taaaaka przewidywalna? Przeczytajcie koniecznie, co myślę na temat najnowszej powieści Colleen Hoover.

273.

O czym jest "Maybe Someday"? 

On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin. Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce…

Do sięgnięcia po "Maybe Someday" skusiła mnie subtelna okładka, w romantycznym stylu, która zwiastowała piękną historię miłosną oraz fakt, że autorką jest genialna i jedyna w swoim rodzaju Colleen Hoover. Nie zaprzeczam- dostałam piękną historię o dwójce zakochujących się w sobie nastolatków, ale... miałam wrażenie, że gdzieś już to czytałam. Niestety, ale ta książka skończyła się w taki sposób, jaki przewidziałam. Nie będę również zaprzeczać faktu, że troszkę zdziwiła mnie choroba głównego bohatera. Tak, to było dobre i interesujące posunięcie. 

Potwierdzam, że "Maybe Someday" jest głęboką i emocjonalną powieścią, ponieważ porusza ważne relacje międzyludzkie, ale również obnaża różne oblicza miłości. Ponadto, książka porusza trudne tematy współczesnych nastolatków, którzy walczą o swoją niezależność, o swoje wykształcenie, którzy uczą się odpowiedzialności za siebie, ale również za swoich bliskich.  Jednak to, że główni bohaterowie są tacy niedojrzali, burzy tę całą głębię powieści. Główna bohaterka, czyli dziewczyna, która liczy już 22 lata jest wielką beksą i infantylną osóbką, z resztą nie tylko ona...  Kolejny minus to teksty piosenek. Po pierwsze denerwowało mnie to, że zawsze były po angielsku, a ich tłumaczenia szukać trzeba było na ostatnich stronach powieści, a po drugie to bzdety, czyli teksty o niczym. Całe mnóstwo bzdetów! I kończąc swoją opinię, muszę jeszcze napisać parę słów o ostatniej, kończącej książce scenie erotycznej. Nudny, długi opis, który ciągnął się przez kilka stron. Bez polotu. Dobrze, że to jedyna scena erotyczna w książce.

Chociaż jestem nieuleczalną romantyczną, to niestety, ale ta książka mnie nie porwała, nie zszokowała, nie zaciekawiła. Komu polecam? Fankom twórczości Colleen Hoover i czytelniczkom, które chcą spędzić wieczór z lekką i niestety banalną powieścią.

Colleen Hoover, Maybe Someday, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2015, s. 360.

1 komentarz:

  1. Nie czytałam jeszcze nic tej pisarki, ale zazwyczaj czytam pozytywne opinie. Może ta książka bardziej by się spodobała nastolatkom. Zresztą nie wiem, każdy ma inny gust.

    OdpowiedzUsuń