Jak panią Grocholę kocham i uwielbiam, to tej pozycji znieść już nie mogłam! Uff... skończyłam! Tylko tyle refleksji przyszło do mnie po skończonej lekturze. Przez kilka dni, książka była dla mnie nawet cudownym środkiem nasennym - po dwóch stronach zasypiałam!
Zacznę od tytułu. Co to w ogóle jest Makatka? Do tej pory nie rozumiem! Niby jakieś połączenie słów, że niby matka z córką piszą razem książkę. Kobiety starają się wyjaśnij ten ów dziwny tytuł. Grochola wspomina, że chciała początkowo książkę nazwać "warkocz z pępowiny". Ha! To dopiero byłby strzał w dziesiątkę! Myślę, że taki tytuł bardzo intrygowałby czytelników. Ale Makatka?! Wpisałam to hasło w Google... Co mi wyświetliło? Makatka - robótki ręczne. Aha...
Bohaterowie książki.
Bohaterami, a właściwie bohaterkami są dwie kobiety. Matka i Córka. Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska. Piszą do siebie e-maile. Są to wiadomości o wszystkim i o niczym - nic ciekawego. Bardziej interesujące e-maile wydały mi się Doroty, być może dlatego, że Kasię już dosyć dobrze poznałam i znowu wałkowanie tematu na temat jej życia troszkę mnie zanudziło. Bardzo lubię ploteczki ze świata gwiazd, dlatego też wchłaniałam w siebie informacje na temat Narzeczonego Doroty. Jest nim znany polski kompozytor - Adam Sztaba. Jak znam go bardziej z programów muzyczno-rozrywkowych, to tutaj wyłania mi się inna postać tego mężczyzny. Sztaba jest tu troskliwym ojcem i narzeczonym, a także cudownym muzykiem, ponieważ ciągle przesiaduje i tworzy przy fortepianie, jak to opisuje jedna z autorek. Najzwyczajniej jego atrybutem w tej powieści jest fortepian. Gdzie się nie pojawi, tam jest ten instrument.
Akcja.
E-maile. Wspomnienia. Życie codzienne. Nie ma tu nic specjalnego, odkrywczego i pomysłowego. Babskie gadanie. Czyli... Akcji nie ma. Jeśli naprawdę musisz - przeczytaj, a jeśli ta książka niechcący trafi w Twoje ręce - odłóż szybko na półkę!
Jest jeden plus tej książki. Dla mnie pozytywem są zdjęcia wykonane przez Szelągowską - naprawdę świetne i w opozycji do książki - bardzo niecodzienne.
Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska |
***
Katarzyna Grochola, Dorota Szelągowska
Makatka
Wydawnictwo Literackie
Wydanie I
Liczba stron: 375
Moja ocena książki: 2/6
!!
Książka bierze udział w akcji: Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę
Makatka to takie wyszywane ściegiem sznureczkowym obrazki z codziennego życia, najlepiej z jakąś myślą, też wyszytą: czysta woda zdrowia doda, co żona ugotuje to mężowi smakuje etc. Miało to wielkość dzisiejszej ściereczki do wycierania naczyń - na białym tle wyszyte zazwyczaj granatową nitką obrazki. Nie miało to oprawy, a wieszane było wprost na ścianie na wbitych w ścianę gwoździkach. Przy generalnych porządkach szło to do prania, prasowania, by znów dumnie zawisnąć nad kuchennym stołem (jeśli stał przy ścianie)
OdpowiedzUsuńdziękuję za wyjaśnienie :))
UsuńZapomniałam dodać: pierwszy akapit ubawił mnie do łez, spłakałam się ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuń