Zdecydowałam się na przeczytanie książki o nieco banalnym tytule "Miłość bez scenariusza", dlatego że wiedziałam, że jest to historia o miłości- czyli coś, co czytać bardzo lubię. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy pocztą dotarła do mnie pokaźna "cegiełka". Książka bowiem liczy 670 stron! Zastanowiłam się przez chwilę, w jaki sposób autorka opisała historię miłości dwójki osób zapisując tyle kartek. Po przeczytaniu stwierdzam, że udało się, bo Tinie Reber wyszło to świetnie! I wcale nie było nudno, a wręcz przeciwnie: ciekawie, zabawnie, romantycznie, wzruszająco i fantastycznie. "Miłość bez scenariusza" to bardzo szczegółowa pozycja. Autorka z dużą precyzją i zaangażowaniem opisuje najmniejsze wydarzenia z życia bohaterów. Być może dzięki temu, książka choć opowiada mało wiarygodną historię miłości megagwiazdy filmowej i zwykłej dziewczyny z małej miejscowości, to przesiąknięta jest szczerością i prawdą. Dodatkowo ma się wrażenie, że spędza się z nimi czas: siedząc przy barze i pijąc whisky, grając w pokera, albo najzwyczajniej w świecie siedząc i rozmawiając na kanapie.
Główni bohaterowie to Taryn i Ryan. Ona- właścicielka pubu, kilku winnic,krótko mówiąc: lokalna bizneswomen. Jest skromną kobietą, z nieudanymi związkami na koncie, co znacznie zaniżyło jej samoocenę. Pewnego dnia, Taryn spotyka Ryana- megagwiazdę kina, który to właśnie kręci II sezon bestsellerowego filmu. Facet jest nieziemsko przystojny, inteligentny i zupełnie inny niż kreują go media. Chyba nie muszę pisać, co między nimi się dzieje... Między tym dwojgiem wybucha wielka miłość, z ogromnymi pokładami zazdrości, ale również zrozumienia, zaufania i wzajemnym zaufaniem. To piękna, wzruszająca i bardzo realistyczna opowieść o wielkim uczuciu.
Ponadto, Tina Reber wplotła w swoją powieść kilka pięknych i romantycznych utworów. Nie chcę zdradzać scen, ale mam nadzieję, że muzyka zachęci Was do sięgnięcia po tę pozycję.
Mam nadzieję, że historia o pięknym uczuciu zawładnie Waszymi sercami w taki sposób jak to zrobiła z moim. Serdecznie polecam, w szczególności na ten upalny i wakacyjny czas. Relaks murowany! Ponadto, szykuje się druga część powieści, pt. "Próba uczuć"- już nie mogę się doczekać. Jestem bardzo ciekawa, jak autorka poprowadzi losy głównych bohaterów, bo wydawać by się mogło, że historia jest już skończona... Polecam.
Tina Reber, Miłość bez scenariusza, Wydawnictwo Akurat, Warszawa 2014, s. 671.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytamy powieści obyczajowe.
Zgadzam się w zupełności, to świetna książka i cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać. Uwielbiam glówną bohaterkę ;)
OdpowiedzUsuńAż chcę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam i czytałam wiele dobrego o tej pozycji. Znajomi ją chwalili, na zaprzyjaźnionych blogach wychwalali. Aż trudno się powstrzymać. Chyba jednak się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam same pochlebne opinie na temat tej książki. I jak wcześniej nie byłam przekonana, to teraz, po przeczytaniu tylu ciepłych słów, chyba nawet nie mam prawa odczuwać jakichkolwiek oporów. :)
OdpowiedzUsuńKolejna dobra recenzja tej książki, a ja mimo wszystko twierdzę, że książka w ogóle nie jest dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTo musi być wspaniała książka.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka wzbudza tak pozytywne uczucia. Czeka już bowiem na mojej półce.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się książka :) Spodziewałam się czegoś całkiem innego, kolejnej ociekającej lukrem historii, a tymczasem dostałam coś przyjemnego, momentami zabawnego :) Idealna powieść na wakacje, a czyta się bardzo szybko :)
OdpowiedzUsuńHmm..teraz żałuję, że jej nie zrecenzowałam.;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia :3
ciekawie opisać uczucie na 600s.? to zasługuje na uwagę.
OdpowiedzUsuń