Powiedz mi, jaką kawę pijesz, a powiem ci, kim jesteś.
W Rzymie jestem zakochana od niedawna, a
mianowicie od mojej pierwszej podróży do tego pięknego miasta w
kwietniu tego roku. Byłam szczęśliwa, że dzięki wspaniałej książce pt. „Pierwsza kawa o poranku”,
mogłam znów wybrać się nad Tybr, poczuć zapach włoskich dań i klimat
Miasta Tysiąca Fontann. Autor tej subtelnej powieści wykreował
mężczyznę, który jest właścicielem rodzinnej knajpki. Ponadto robi
wyśmienitą kawę. Nasz bohater, czyli Massimo, kategoryzuje ludzi według
ich upodobań smakowych. Zatem, espresso piją ludzie, którzy o nic nie
muszą prosić i zawsze wiedzą, czego chcą od życia. Ten, kto pije
espresso słodzone, zdradza ukryte pragnienie czułości, a prawdziwi
twardziele piją gorzkie i jednym haustem. Cappuccino piją ludzie
życzliwi, którzy chcą się na chwilę zatrzymać, uciec do fantastycznego
świata i zostać tam aż do chwili, kiedy serwetką wytrzemy nieunikniony
szlaczek nad wargą. Istnieje jeszcze rodzaj kawy o nazwie Americano,
wybieraną przez ludzi, którzy kosztują życie po jednym łyku i marzą o
miłości palącej duszę. Dlatego: „powiedz mi, jaką kawę pijesz, a powiem
ci, kim jesteś”. A Diego Galdino jest baristą i na
kawie zna się bardzo dobrze. Ponadto, codziennie o 5 rano budzi się, aby
wstać i otworzyć swój bar w centrum Rzymu, a potem, by towarzyszyć
klientom i serwować najbardziej wymyślne rodzaje kawy.
Wspomniałam wyżej, że bohaterem powieści jest Massimo, kawaler, który prowadzi swoją kawiarnię w centrum miasta. Codziennie rano czyści wszystkie filtry i przewody ekspresu, sprawdza ciśnienie, a potem zaparza kawę, którą szybko wylewa. Dopiero później następuje rytuał, czyli przygotowuje pierwszą kawę dla... samego siebie. Każdy dzień wygląda tak samo jak poprzednie, czyli poranny rytuał, rozmowy z klientami i parzenie im kawy. Nic nie zapowiada gromu z jasnego nieba w postaci pięknej Francuzki o imieniu Geneviève. Kobieta wchodzi do baru i prosi o czarną herbatę z różą. Swoim zamówieniem wzbudza niesamowite poruszenie, ale również zdziwienie. Kiedy nie otrzymuje swojej herbaty, wychodzi oburzona. I to właśnie w tym momencie Massimo zdaje sobie sprawę, że ta intrygująca kobieta skradła jego serce. Ich następne, zupełnie przypadkowe spotkania będą obfitować w nieporozumienia, kradzione pocałunki i długie spacery.
„Pierwsza kawa o poranku” to romantyczna historia pachnąca najlepszym włoskim espresso. Powieść czyta się bardzo przyjemnie, bo jest w niej nutka niepowtarzalności, aromatu, delikatności, subtelności, co nieco wzruszenia i romantyzmu. To lektura, którą poczuje tylko czytelnik, który był w Rzymie i na własnej skórze doświadczył klimatu Wiecznego Miasta. Lekka i przyjemna lektura na wakacyjny czas, która urzeka od pierwszych stron. Nie sposób jest pominąć walory okładki, która została utrzymana w przyjemnych, pastelowych barwach, a ponadto zachęca nie tylko do sięgnięcia po nią i czytania, ale również do zaparzenia sobie kawy i zrelaksowania się. Serdecznie polecam!
Wspomniałam wyżej, że bohaterem powieści jest Massimo, kawaler, który prowadzi swoją kawiarnię w centrum miasta. Codziennie rano czyści wszystkie filtry i przewody ekspresu, sprawdza ciśnienie, a potem zaparza kawę, którą szybko wylewa. Dopiero później następuje rytuał, czyli przygotowuje pierwszą kawę dla... samego siebie. Każdy dzień wygląda tak samo jak poprzednie, czyli poranny rytuał, rozmowy z klientami i parzenie im kawy. Nic nie zapowiada gromu z jasnego nieba w postaci pięknej Francuzki o imieniu Geneviève. Kobieta wchodzi do baru i prosi o czarną herbatę z różą. Swoim zamówieniem wzbudza niesamowite poruszenie, ale również zdziwienie. Kiedy nie otrzymuje swojej herbaty, wychodzi oburzona. I to właśnie w tym momencie Massimo zdaje sobie sprawę, że ta intrygująca kobieta skradła jego serce. Ich następne, zupełnie przypadkowe spotkania będą obfitować w nieporozumienia, kradzione pocałunki i długie spacery.
„Pierwsza kawa o poranku” to romantyczna historia pachnąca najlepszym włoskim espresso. Powieść czyta się bardzo przyjemnie, bo jest w niej nutka niepowtarzalności, aromatu, delikatności, subtelności, co nieco wzruszenia i romantyzmu. To lektura, którą poczuje tylko czytelnik, który był w Rzymie i na własnej skórze doświadczył klimatu Wiecznego Miasta. Lekka i przyjemna lektura na wakacyjny czas, która urzeka od pierwszych stron. Nie sposób jest pominąć walory okładki, która została utrzymana w przyjemnych, pastelowych barwach, a ponadto zachęca nie tylko do sięgnięcia po nią i czytania, ale również do zaparzenia sobie kawy i zrelaksowania się. Serdecznie polecam!
Diego Galdino, „Pierwsza kawa o poranku”, Poznań 2014, Dom Wydawniczy Rebis, s. 272.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytamy powieści obyczajowe ; Grunt to okładka.
Recenzja napisana dla portalu:
Chętnie skorzystam z polecenia i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jej, ale polecałam na blogu więc cieszę się, że warto ją było polecać.
OdpowiedzUsuńSuper recenzja , jeszcze jej nie czytałam ale mam nadzieje że uda mi się kiedyś po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńJeśli masz chwile wpadnij : http://zaczytanamarzycielka8.blogspot.com/
Kupiłabym chociażby ze względu na okładkę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kawę:) Książkę na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńKusząca pozycja! Na pewno się w nią zaczytam :)
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście piękna;)
OdpowiedzUsuńKusi mnie i to bardzo
OdpowiedzUsuńJako kawoszka stwierdzam, że moja intuicja się nie myliła co do tej pozycji :) Mam nadzieję, że uda mi się ją jakoś pozyskać :)
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie po podróży do Rzymu spojrzę na tę książkę innym okiem:) Obecnie owszem podoba mi się, ale niestety moim zdaniem nie porywa.
OdpowiedzUsuńCzytając tę książkę przed oczami miałam wszystkie te uliczki, którymi chodziłam w Rzymie. Być może dlatego ta książka tak mnie urzekła :)
UsuńOkładka jest czarująca i zdecydowanie...kusząca:)) Bardzo chcę przeczytać tę pachnącą kawę powieść:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że podobno okładka pachnie kawą - czy to prawda ?
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam takie zdania, ale moja na pewno nie pachniała. Być może jakaś część rzeczywiście pachniała :)
UsuńBrzmi ciekawie i tak... Ciepło, jeśli wiesz co mam na myśli :)
OdpowiedzUsuń